sobota, 16 sierpnia 2014

Londyn, 12 grudnia 2014r.

     Drogi, niezastąpiony, najukochańszy pamiętniczku!
Wiem, że się nie wywiązałam. Najpierw tyle obiecywałam: pisać, zaglądać, notować... Nic z tego. Tamten sezon był bardzo ciężki. Starałam się, ćwiczyłam, tańczyłam nowe solo na każdych kolejnych zawodach, jednak nic szczególnego nie udało się zdobyć ( jedno drugie miejsce i dwa razy w pierwszej dziesiątce). Nie byłam usatysfakcjonowana, podobnie jak Esmetia, rodzice, dziewczyny z zespołu. Nikt nie był. No, oprócz wygranych. Ci cieszyli się z każdego przegranego. Po trupach do celu! Jakie to żałosne... A jednak, cały czas zastanawiam się, czy nie jest to jedyna słuszna droga do zwycięstwa.
     Ale dzisiaj nie o tym. Właściwie przypomniałam sobie, Pamiętniku kochany, że istniejesz, ponieważ tydzień temu stało się coś, co bardzo chciałabym godnie upamiętnić. Otóż postanowiłam, że na ostatnie zawody postaram się przygotować tak dobrze, że niemal zmiotę konkurencję ze sceny. Oczywiście nie stało się to tak dosłownie i tak jak chciałam, ale kilkoma punktami pokonałam Ad i udało mi się zdobyć tytuł! Numer "Don't speak" okazał się strzałem w dziesiątkę. W końcu dostałam coś, co było poważne, dojrzałe i opowiadało sensowną historię. Lubię takie układy, bo mam szansę skupić się bardziej na wyrazie aktorskim i tym, co chce przekazać ludziom. Mam wrażenie, że wtedy na prawdę zwracają na mnie uwagę i nie jestem tylko kolejną zawodniczką na wielkiej scenie.
     Lubię tańczyć i sprawia mi to wielką przyjemność, jednak nie wiem czy nadal chcę to robić. Odnoszone sukcesy, masy prób i wyjazdów nie robią na mnie już tak dużego wrażenia jak kiedyś. Może i warto żyć własnie dla takich chwil jak tamta - zwycięstwo, wszystkie oczy na mnie i te sprawy, jednak nie jestem przekonana, czy nie jest to marnotrawstwo czasu, który mogłabym poświęcić na spotykanie się z przyjaciółmi. 
     Niedawno znalazłam sobie nowe, dość zajmujące hobby. Otóż pewnej nocy, przyśnił mi się bardzo ciekawy sen. Byłam księżniczką, która uciekła ze swego wielkiego zamku i porzuciła bogatą rodzinę. Dalsza część jest trochę bardziej skomplikowana i nie mam ochoty ani miejsca się nad nią rozwodzić, w każdym razie do czego zmierzam... Zaczęłam prowadzić bloga. Nie byłam przekonana co do tego pomysłu i ze wstydem przyznaję, że nie wiedziałam co i jak. Nieudane próby Adryn zniechęciły mnie do zabawy z takimi rzeczami, ale mam szesnaście lat i kiedy mam robić coś takiego jak nie teraz? Rzuciłam więc obawy na bok i zaczęłam tworzyć. Przyznam się, że całkiem dobrze mi idzie i obserwatorzy mnożą się z dnia na dzień. Może to właśnie tym powinnam się bardziej zająć? Nie tańcem? Nie studiem? Ale tu powstaje pytanie: jak powiem o tym dziewczynom z grupy? Stanowimy bardzo zgraną paczkę i nie chcę tego zaprzepaścić dziwną fanaberią. Nastoletnim kaprysem. Chyba spróbuję o tym z kimś porozmawiać, choć jeszcze nie wiem jak to zrobić i z kim. Potrzebuję kogoś zaufanego, wyrozumiałego i przede wszystkim mało wybuchowego. Nie mogę więc liczyć na pewno na Esmetię. Ona nie nadaje się do tego typu wymiany zdań a przede wszystkim - nie potrafi słuchać. Tylko mówić, a właściwie krzyczeć, że nie prostuję kolan lub nie obciągam palców. Denerwuje mnie to coraz bardziej. Z dnia na dzień jestem jeszcze mocniej poirytowana. 
     Jeden sezon właśnie się skończył. Nowy dopiero w styczniu. Mam mało czasu, aby się określić. Nie jestem więc pewna, czy od przyszłego sezonu będzie można zobaczyć mnie w studiu...

________________________
Drodzy moi nieliczni czytelnicy!
     Stwierdziłam, iż pójdę za Waszymi radami i zmienię kilka rzeczy:
-Na pewno duużo krótszy rozdział niż poprzedni i na zapewne teraz dodawać będę takie, a nie gigantyczne, bo faktycznie logicznie nikt nie pisze tak dużo w pamiętniku.
-Po drugie wywaliłam dialogi. To też faktycznie przyznaję - nie trzymało się tej formy i bardzo za to przepraszam. Możliwe, że w dalszych wpisach pojawią się znikome ilości, ale to tylko aby podkreślić jakiś ważny moment, obiecuję.
-Skupiłam się faktycznie bardziej na przeczuciach i przemyśleniach bohaterki. Starałam się uprościć trochę jej podejście do tańca i pokazać w jaśniejszym świetle, lecz znając siebie, wiem, że zapewne nadal jest to zbyt zagmatwane. 
     Nie mam pojęcia co ile będę dodawać nowy wpis. Chciałabym robić to co tydzień, lecz wszystko zależy od mojego czasu. Kończą się wakacje a liceum nie wróży nic dobrego, zwłaszcza na biol-chemie. Tak więc postaram się, ale nic nie obiecuję.
     Na koniec, mam nadzieję, iż nie zanudziłam Was bardzo tym co piszę. Jeśli macie tylko jakiekolwiek pomysły lub sugestie, to śmiało piszcie, pytajcie lub komentujcie, a ja postaram się wszystkim pomóc ^^

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Londyn, 9 września 2011

     Och no tak, początek. Kochany pamiętniczku i co ja mam napisać na początku, żeby za kilkanaście lat nie czytać tego z zażenowaniem? Dobrze więc jak można wywnioskować z mojego artystycznego podpisu widniejącego na pierwszej stronie, nazywam się Elain Daly. Na chwilę obecną mam trzynaście lat a od czwartego roku życia trenuję taniec w szkole tańca "Let Me Dance". Aż się dziwię, że znalazłam chwilę na naskrobanie czegoś, ale postanowiłam, że tym razem będzie inaczej. Mam szczery zamiar udokumentowania tego sezonu, mojego pokręconego życia i wszystkiego innego. 
    Tak na prawdę poza pierwszymi zajęciami w studiu, nic innego się nie wydarzyło a chciałabym napomknąć coś o ważnych zdarzeniach. Mniejsza... Wszystko zaczęło się od tego, że wstałam oczywiście znów o 5:30, aby zdążyć wziąć szybki prysznic, zjeść coś (obowiązkowo małokalorycznego!), ubrać się i nie spóźnić się przy tym na szkolny autobus. Czyste szaleństwo, zapewniam. 
-W ostatniej chwili. - zagadnął drobny kierowca, gdy tylko wbiegłam po schodkach i zajęłam miejsce obok Adryn - mojej zdaje się najlepszej partnerki tanecznej i najlepszej przyjaciółki.
-Hej Ad! - rzuciłam pośpiesznie, układając swoje rozczochrane włosy. - Coś nowego?
-Hej! - odparła swoim słodkim głosem dziewczyna i mocno mnie uściskała, jak to miała w zwyczaju. - Po staremu. Dzisiaj pierwszy trening po wakacjach.
-Ach... - bąknęłam z niesmakiem. - Chyba trochę zastałam przez lato.- ściszyłam odrobinę głos i dodałam jakbym bała się, że ktoś nas usłyszy. - I ani trochę nie ćwiczyłam. - Adryn natychmiast wzięła wielki wdech i zasłoniła sobie usta dłonią w geście przerysowanego zdziwienia.
-Niegrzeczna! - rzuciła szybko. - Co by na to powiedziała Esmetia?! - obie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
     Esmetia- nie było to prawdziwe imię naszej nauczycielki i choreografki, lecz kiedy przeczytałam dawno temu jakąś książkę (zdaje się o wampirach) była tam postać, która zachowywała się zupełnie jak pani Rylee, więc razem z Ad i resztą dziewczyn z naszej grupy, zaczęłyśmy ją nazywać Esmetia. Oczywiście w tajemnicy. Była ona zaś skłonna do wybuchów gniewu, które trudno było powstrzymać. Tyle dobrego, że nie miała mściwej natury. Coś pękało, ale szybko zarastało i nie pozostawiało piekącej, pulsującej blizny, podpowiadającej bez przerwy "teraz ty jej dokop". 
     -Mam wrażenie, że w tym roku nie będzie lekko. - powiedziała Adryn, gdy już wychodziłyśmy z autobusu. Zdziwiłam się, bo niby dlaczego ten sezon miałby różnić się od pozostałych?
-Czemu tak mówisz? - nie kryłam zaciekawienia i z niecierpliwością czekałam aż poukłada sobie w głowie całą wypowiedź, jak to również miała w zwyczaju i trochę mnie oświeci.
-Nic nie czytałaś? -odpowiedziała pytaniem szybciej niż zwykle, ale zaraz kontynuowała.-Myślałam, że to ty mi pierwsza o tym powiesz. - popatrzyła na mnie dociekliwie, ale nie miałam pojęcia o co jej chodzi, więc skrupulatnie milczałam. - Dobra... Wyczytałam w jakimś pisemku o tańcu, wiesz któreś z tych, które moja matka od zawsze prenumeruje, że w tym roku zmieniają się kategorie wiekowe. Utworzyli grupę 13-15, a to znaczy, że my dwie będziemy najmłodsze.
-My i Sidney.- dodałam szybko, przypominając sobie o koleżance. Nie była ona wybitnie zdolna, raczej przeciętna, ale zawsze dawała z siebie wszystko i tańczyła na wysokim poziomie. 
-Tak racja.- zawstydziła się odrobinę Ad. - Zapomniałam o niej. Ale! Nie zmienia to faktu, że my i Sidney będziemy najmłodsze, a nie sądzę, żeby przez to pani Esmetia przestała marzyć o zwycięstwie którejś z naszej trójki. 
-A miało być tak pięknie. - skwitowałam z tęsknotą w głosie. - Zaczekamy na szesnastą, wtedy zobaczymy, ale miejmy jeszcze nadzieję. 
     Lekcje mijały powoli jak zwykle, ale starałam się wynieść z nich jak najwięcej informacji, żebym nie musiała później uczyć się po nocach. Tradycyjnie w czasie lunchu odrobiłam większość zadanych prac domowych, odmawiając sobie tym samym jedzenia, ale przez te kilkanaście lat nauczyłam się, że nie można mieć wszystkiego. Nareszcie usłyszałam ostatni tego dnia dzwonek i biegiem ruszyłam do auta, nie żegnając się nawet z nielicznymi znajomymi. Nie mogłam wracać autobusem, ponieważ nie zdążyłabym wówczas na trening a na tym zależało mi chyba najbardziej.  
     Droga minęła raczej szybko. Zaraz po krótkiej pogawędce z mamą, włożyłam do uszu nowe, białe słuchawki, włączyłam iPada i zamknęłam oczy, aby chociaż trochę odprężyć się przed tym, co czeka mnie w studiu.
     Jesteśmy! - dobiegł mnie stłumiony głos mamy. Wyłączyłam więc muzykę, zabrałam torbę i pewnym krokiem ruszyłam w kierunku studia. Na pożegnanie pomachałam jeszcze mamie rękę i zaczekałam na progu aż odjedzie, po czym pchnęłam drzwi i weszłam do środka. Od razu poczułam duszący zapach odświeżaczy, starannie maskujących nieprzyjemny zapach potu. 
-Dzień dobry! - powiedziałam głośno do pani z "recepcji" i posłałam jej promienny uśmiech. Robiłam to nawet, gdy nie miałam ochoty, ponieważ mama zawsze powtarzała, że trzeba mieć dobre stosunki nie tylko z choreografem ale także z resztą personelu, bo kto wie, czego kiedyś będę potrzebowała. Poszłam dalej i jednym pociągnięciem otworzyłam drzwi do szatni.
-Hej dziewczyny! - pisnęłam bardziej niż powiedziałam i w jednej chwili poczułam na sobie cztery gorące uściski. 
     Nasza grupa liczyła sobie sześć osób łącznie ze mną. Najstarsza była Faryn - rok starsza ode mnie, natomiast najmłodsza z nas to Dyan i są między nami dwa lata różnicy, więc rozpiętość nie jest zapierająca dech w piersi. Najważniejsze, że raczej wszystkie się lubimy i dobrze dogadujemy poza salą ćwiczeniową. Wiadomo - zaczyna się rywalizacja, choć Faryn wpadła kiedyś na pomysł, abyśmy zaczęły nazywać to współzawodnictwem, ponieważ brzmi to mniej brutalnie i bardziej czysto, fair. W rywalizacji nie ma przyjemności. Jest tylko sport i wyniki. Przystałyśmy na jej propozycję, bo uznałyśmy jej słowa za słuszne. 
-Gotowe na nowy sezon? - zapytałam, bo nic innego nie wpadało mi w tym momencie do głowy.
-Pewnie! - pierwsza krzyknęła Dyan. Prawdopodobnie tylko ona była jeszcze na prawdę podekscytowana tańcem, zawodami, rekwizytami, błyszczącymi strojami i toną makijażu. 
-Może być. - mruknęła coś w tym stylu reszta dziewczyn. Rozglądnęłam się i zauważyłam, że tylko ja nie jestem jeszcze przebrana i na dodatek nigdzie nie widzę Ad. 
-Adryn jeszcze nie ma? - zapytałam zdziwiona.
-Jeszcze nie dojechała. - odpowiedziała jedna z dziewczyn.
-To dziwne! - zauważyłam głośno. - Myślałam, że wyjeżdżała prawie równo ze mną. Zaczekamy... - podsumowałam i nałożyłam na stopy skórzane, wsuwane buty o cielistym kolorze i zaczęłam szukać mojej ulubionej gumki do włosów z różową kokardką. 
-Jestem! - do szatni wbiegła zdyszana Adryn i mocno trzasnęła drzwiami. Stanęła jak wryta i skrzywiła usta. - Ups - powiedziała ze wstydem. - Mam nadzieję, że nikt tego nie słyszał. - od razu wszystkie dziewczyny z szatni wybuchnęły głośnym śmiechem.
-Przebieraj się. - powiedziałam szybko. - Masz jakieś cztery minuty! - i znów salwa śmiechu popłynęła przez małe pomieszczenie. Znalazłam w końcu swoją gumkę i związałam nią starannie włosy, choć wiedziałam, że przy przewrotach, saltach, lub dziwnych piruetach i tak się zsunie. 
     -Zapraszam do sali C! -usłyszałyśmy cieniutki ale przeraźliwy krzyk pani Rylee.
-Zaczyna się. - skwitowała Faryn z nutą znudzenia w glosie. 
     Posłusznie poszłyśmy w wyznaczone miejsce i otoczyły nas znajome, jasnozielone ściany pokryte z dwóch stron wielkimi lustrami. Na pozostałych dwóch były przymocowane barierki, służące głównie do rozgrzewki, lub kiedy mieliśmy zajęcia z podstaw baletu,co jednak nie zdarzało się często. Usiadłyśmy w idealnym półkolu a Esmetia zajęła miejsce stojące naprzeciw nas. 
-Witam! - powiedziała swoim oficjalnym tonem. -Mam nadzieję, że odpoczęłyście w ciągu lata, oczywiście ćwicząc od czasu do czasu - popatrzyła na nas podejrzliwie, ale skrupulatnie zachowałyśmy pokerowe miny. - bo dzisiaj kończą się wam wakacje i zaczyna nowy sezon. Mam nadzieję, że tym razem uda nam się wygrać i pokażecie wszystkim na co naprawdę was stać. - zmierzyła nas prawie złowrogim wzrokiem i kontynuowała swój wywód. - Obierzemy bezpieczny czas na doszlifowanie i dopracowanie wszystkich układów. Na zawody będziemy jeździć co miesiąc, żeby nabrać wprawy przed konkursem krajowym, który na pewno jest dla nas wszystkich najważniejszy. -znów to samo spojrzenie, którego należało się bać bez względu na wszystko. - Mam nadzieję, że wiecie już o zmianie kategorii wiekowych. My będziemy wystawiać głównie tancerki w grupie 13-15. Dyan i Melody startowały będą w kategorii 10-12, ale nie sądzę, że tak często jak starsze dziewczyny. Wszystko zależy tylko od waszego zaangażowania i tego, czego zdołacie się nauczyć w jeden miesiąc. Numer grupowy tradycyjnie wykonujecie wszystkie i to się nie zmienia od X lat, więc nie jest to dla was nowość. - zawiesiła na chwilę głos, prawdopodobnie zastanawiając się co miała jeszcze powiedzieć. -Ach tak... - chyba jej się przypomniało.- Sidney, Elain i Adryn, w tym roku liczę na was najbardziej i mam nadzieje, że w końcu weźmiecie się ostro do pracy i zdobędziecie coś dla tego studia.  - Ad popatrzyła na nie ze swoim wyrazem twarzy, jakby chciała powiedzieć właśnie: "A nie mówiłam?". Przewróciłam oczyma jakby ze znudzeniem. - A teraz rozgrzewka i zabieramy się za układ! - Esmetia klasnęła w dłonie aż niektóre młodsze dziewczynki drgnęły. 
     I chyba tak by się przedstawiał początek tego sezonu. Nie mam pojęcia jak to będzie, ale wiem jedno... Pani Rylee nie da nam żyć. Zapowiada się dłuuugie pół roku. Ale dobrze, dam radę, zdobędę kilka tytułów i udowodnię wszystkim, że dam radę, bo jestem Elain Daly i w końcu będę pierwsza. A reszta... Reszta może być kawałek za mną. 

Elain Daly

niedziela, 10 sierpnia 2014

Bohaterowie


Elain Daly, 16 lat

Specyficzna, ale nie przerysowana. Od jakiegoś czasu posiada charakterystyczny dla siebie styl bycia. A od jakiegoś czasu - oznacza od czwartego roku życia, kiedy to zastał wcielony w życie plan jej matki. Kiedy to postanowiła, iż zrobi z córki kogoś, kogo każdy pozna na ulicy. I w końcu, kiedy to zaszufladkowała ją już na zawsze.
Poza tańcem, któremu poświęca większość swojego czasu, interesuje się historią Rosji i fantastyką. Czyta kiedy tylko może (oczywiście jeśli właśnie nie ma treningu, lub nie odrabia masy prac domowych, z którymi wiecznie zalega w szkole).
Posiada dziwny charakter, z którego nieraz można wnioskować, że cierpi na zaburzenia depresyjno-maniakalne, ale to na całe szczęście nie jest to potwierdzone. Bardzo chciałaby zachowywać się tak jak reszta dziewczyn w jej wieku i prowadzić tak niezależny styl życia. Szkoła, zakupy, chłopcy. A tymczasem? Szkoła, taniec, taniec. Nieraz bywa to cholernie nieznośne.
Elain pochodzi z Walii, lecz razem z rodzicami i bratem przeprowadzili się do samego serca Londynu, kiedy miała 2 lada. Dziewczyna mocno wiąże swoją przyszłość z tańcem, lecz nie jest pewna, co robić, gdy będzie już na to za stara.



Adryn Morris, 16 lat

Rodowita londyńska dziewczyna. Jest, a przynajmniej tak twierdzi, bo nigdy o tym nie rozmawiały, najlepszą przyjaciółką Elain. Poznały się w wieku pięciu lat, kiedy to Adryn dołączyła do tej samej grupy tanecznej, co jej rówieśniczka. Od jakiegoś czasu zaczęły bardzo dobrze synchronizować się podczas tańca, więc spędzały jeszcze więcej wolnych chwil na zajęciach duetu.
W życiu poza-tanecznym jest zupełnie inna niż jej przyjaciółka. Interesuje się fotografią i modą, co czyni ją typową nastolatką. Prowadziła nawet swojego bloga, który swego czasu cieszył się sławą, jednak wraz z rozpoczęciem nowego sezonu konkursowego, zaniechała jego kontynuacji i strona umarła śmiercią naturalną. 
Dziewczyna uwielbia spędzać wolny czas na zakupach, lub studiowaniu różniastych kolorowych magazynów. Jak większość "typowych nastolatek" chciałaby być modelką, lecz w odróżnieniu do nich, Adryn realnie ma tak zwane warunki.
Na szesnaste urodziny dostała od rodziców małego pudla, którego nazwała Devil na pamiątkę swego nastoletniego buntu. Kocha go ponad wszystko i prawdopodobnie jest to najważniejsza postać w jej życiu.



Nicolaus Daly, 20 lat

Nicolaus... Typowy buntownik, wyrywacz, podrywacz i pasożyt w domu swoich rodziców. Po zakończeniu nauki w liceum i napisaniu celująco matury, na znak buntu nie poszedł na studia i stwierdził, że rozpocznie niezależne, luźne życie. Rodzice zawsze myśleli, że syn obwinia ich za nie poświęcanie mu dostatecznie dużo uwagi, więc zaczęli mocno go rozpieszczać. 
Chłopak od zawsze był mocno związany ze swoją młodszą siostrą i mogli mówić sobie o wszystkim. Do pewnego czasu kibicował jej również na wszelkich zawodach, lecz około dwa lata temu przestał się interesować tańcem Elain. Może uznał, iż jest na tyle dojrzała, że nie potrzebuje takiego wsparcia?
Uwielbia dredy i z tej przyczyny już w wieku czternastu lat zrobił sobie pierwszy gdzieś zboku. Oczywiście cała akcja odbyła się w tajemnicy przed rodzicami. Teraz sam zajmuje się świadczeniem usług "dredziarskich" (jak to żartobliwie nazwali na jednej zakrapianej imprezie z kumplami).



by Heather - Land of Grafic