Och no tak, początek. Kochany pamiętniczku i co ja mam napisać na początku, żeby za kilkanaście lat nie czytać tego z zażenowaniem? Dobrze więc jak można wywnioskować z mojego artystycznego podpisu widniejącego na pierwszej stronie, nazywam się Elain Daly. Na chwilę obecną mam trzynaście lat a od czwartego roku życia trenuję taniec w szkole tańca "Let Me Dance". Aż się dziwię, że znalazłam chwilę na naskrobanie czegoś, ale postanowiłam, że tym razem będzie inaczej. Mam szczery zamiar udokumentowania tego sezonu, mojego pokręconego życia i wszystkiego innego.
Tak na prawdę poza pierwszymi zajęciami w studiu, nic innego się nie wydarzyło a chciałabym napomknąć coś o ważnych zdarzeniach. Mniejsza... Wszystko zaczęło się od tego, że wstałam oczywiście znów o 5:30, aby zdążyć wziąć szybki prysznic, zjeść coś (obowiązkowo małokalorycznego!), ubrać się i nie spóźnić się przy tym na szkolny autobus. Czyste szaleństwo, zapewniam.
-W ostatniej chwili. - zagadnął drobny kierowca, gdy tylko wbiegłam po schodkach i zajęłam miejsce obok Adryn - mojej zdaje się najlepszej partnerki tanecznej i najlepszej przyjaciółki.
-Hej Ad! - rzuciłam pośpiesznie, układając swoje rozczochrane włosy. - Coś nowego?
-Hej! - odparła swoim słodkim głosem dziewczyna i mocno mnie uściskała, jak to miała w zwyczaju. - Po staremu. Dzisiaj pierwszy trening po wakacjach.
-Ach... - bąknęłam z niesmakiem. - Chyba trochę zastałam przez lato.- ściszyłam odrobinę głos i dodałam jakbym bała się, że ktoś nas usłyszy. - I ani trochę nie ćwiczyłam. - Adryn natychmiast wzięła wielki wdech i zasłoniła sobie usta dłonią w geście przerysowanego zdziwienia.
-Niegrzeczna! - rzuciła szybko. - Co by na to powiedziała Esmetia?! - obie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
Esmetia- nie było to prawdziwe imię naszej nauczycielki i choreografki, lecz kiedy przeczytałam dawno temu jakąś książkę (zdaje się o wampirach) była tam postać, która zachowywała się zupełnie jak pani Rylee, więc razem z Ad i resztą dziewczyn z naszej grupy, zaczęłyśmy ją nazywać Esmetia. Oczywiście w tajemnicy. Była ona zaś skłonna do wybuchów gniewu, które trudno było powstrzymać. Tyle dobrego, że nie miała mściwej natury. Coś pękało, ale szybko zarastało i nie pozostawiało piekącej, pulsującej blizny, podpowiadającej bez przerwy "teraz ty jej dokop".
-Mam wrażenie, że w tym roku nie będzie lekko. - powiedziała Adryn, gdy już wychodziłyśmy z autobusu. Zdziwiłam się, bo niby dlaczego ten sezon miałby różnić się od pozostałych?
-Czemu tak mówisz? - nie kryłam zaciekawienia i z niecierpliwością czekałam aż poukłada sobie w głowie całą wypowiedź, jak to również miała w zwyczaju i trochę mnie oświeci.
-Nic nie czytałaś? -odpowiedziała pytaniem szybciej niż zwykle, ale zaraz kontynuowała.-Myślałam, że to ty mi pierwsza o tym powiesz. - popatrzyła na mnie dociekliwie, ale nie miałam pojęcia o co jej chodzi, więc skrupulatnie milczałam. - Dobra... Wyczytałam w jakimś pisemku o tańcu, wiesz któreś z tych, które moja matka od zawsze prenumeruje, że w tym roku zmieniają się kategorie wiekowe. Utworzyli grupę 13-15, a to znaczy, że my dwie będziemy najmłodsze.
-My i Sidney.- dodałam szybko, przypominając sobie o koleżance. Nie była ona wybitnie zdolna, raczej przeciętna, ale zawsze dawała z siebie wszystko i tańczyła na wysokim poziomie.
-Tak racja.- zawstydziła się odrobinę Ad. - Zapomniałam o niej. Ale! Nie zmienia to faktu, że my i Sidney będziemy najmłodsze, a nie sądzę, żeby przez to pani Esmetia przestała marzyć o zwycięstwie którejś z naszej trójki.
-A miało być tak pięknie. - skwitowałam z tęsknotą w głosie. - Zaczekamy na szesnastą, wtedy zobaczymy, ale miejmy jeszcze nadzieję.
Lekcje mijały powoli jak zwykle, ale starałam się wynieść z nich jak najwięcej informacji, żebym nie musiała później uczyć się po nocach. Tradycyjnie w czasie lunchu odrobiłam większość zadanych prac domowych, odmawiając sobie tym samym jedzenia, ale przez te kilkanaście lat nauczyłam się, że nie można mieć wszystkiego. Nareszcie usłyszałam ostatni tego dnia dzwonek i biegiem ruszyłam do auta, nie żegnając się nawet z nielicznymi znajomymi. Nie mogłam wracać autobusem, ponieważ nie zdążyłabym wówczas na trening a na tym zależało mi chyba najbardziej.
Droga minęła raczej szybko. Zaraz po krótkiej pogawędce z mamą, włożyłam do uszu nowe, białe słuchawki, włączyłam iPada i zamknęłam oczy, aby chociaż trochę odprężyć się przed tym, co czeka mnie w studiu.
Jesteśmy! - dobiegł mnie stłumiony głos mamy. Wyłączyłam więc muzykę, zabrałam torbę i pewnym krokiem ruszyłam w kierunku studia. Na pożegnanie pomachałam jeszcze mamie rękę i zaczekałam na progu aż odjedzie, po czym pchnęłam drzwi i weszłam do środka. Od razu poczułam duszący zapach odświeżaczy, starannie maskujących nieprzyjemny zapach potu.
-Dzień dobry! - powiedziałam głośno do pani z "recepcji" i posłałam jej promienny uśmiech. Robiłam to nawet, gdy nie miałam ochoty, ponieważ mama zawsze powtarzała, że trzeba mieć dobre stosunki nie tylko z choreografem ale także z resztą personelu, bo kto wie, czego kiedyś będę potrzebowała. Poszłam dalej i jednym pociągnięciem otworzyłam drzwi do szatni.
-Hej dziewczyny! - pisnęłam bardziej niż powiedziałam i w jednej chwili poczułam na sobie cztery gorące uściski.
Nasza grupa liczyła sobie sześć osób łącznie ze mną. Najstarsza była Faryn - rok starsza ode mnie, natomiast najmłodsza z nas to Dyan i są między nami dwa lata różnicy, więc rozpiętość nie jest zapierająca dech w piersi. Najważniejsze, że raczej wszystkie się lubimy i dobrze dogadujemy poza salą ćwiczeniową. Wiadomo - zaczyna się rywalizacja, choć Faryn wpadła kiedyś na pomysł, abyśmy zaczęły nazywać to współzawodnictwem, ponieważ brzmi to mniej brutalnie i bardziej czysto, fair. W rywalizacji nie ma przyjemności. Jest tylko sport i wyniki. Przystałyśmy na jej propozycję, bo uznałyśmy jej słowa za słuszne.
-Gotowe na nowy sezon? - zapytałam, bo nic innego nie wpadało mi w tym momencie do głowy.
-Pewnie! - pierwsza krzyknęła Dyan. Prawdopodobnie tylko ona była jeszcze na prawdę podekscytowana tańcem, zawodami, rekwizytami, błyszczącymi strojami i toną makijażu.
-Może być. - mruknęła coś w tym stylu reszta dziewczyn. Rozglądnęłam się i zauważyłam, że tylko ja nie jestem jeszcze przebrana i na dodatek nigdzie nie widzę Ad.
-Adryn jeszcze nie ma? - zapytałam zdziwiona.
-Jeszcze nie dojechała. - odpowiedziała jedna z dziewczyn.
-To dziwne! - zauważyłam głośno. - Myślałam, że wyjeżdżała prawie równo ze mną. Zaczekamy... - podsumowałam i nałożyłam na stopy skórzane, wsuwane buty o cielistym kolorze i zaczęłam szukać mojej ulubionej gumki do włosów z różową kokardką.
-Jestem! - do szatni wbiegła zdyszana Adryn i mocno trzasnęła drzwiami. Stanęła jak wryta i skrzywiła usta. - Ups - powiedziała ze wstydem. - Mam nadzieję, że nikt tego nie słyszał. - od razu wszystkie dziewczyny z szatni wybuchnęły głośnym śmiechem.
-Przebieraj się. - powiedziałam szybko. - Masz jakieś cztery minuty! - i znów salwa śmiechu popłynęła przez małe pomieszczenie. Znalazłam w końcu swoją gumkę i związałam nią starannie włosy, choć wiedziałam, że przy przewrotach, saltach, lub dziwnych piruetach i tak się zsunie.
-Zapraszam do sali C! -usłyszałyśmy cieniutki ale przeraźliwy krzyk pani Rylee.
-Zaczyna się. - skwitowała Faryn z nutą znudzenia w glosie.
Posłusznie poszłyśmy w wyznaczone miejsce i otoczyły nas znajome, jasnozielone ściany pokryte z dwóch stron wielkimi lustrami. Na pozostałych dwóch były przymocowane barierki, służące głównie do rozgrzewki, lub kiedy mieliśmy zajęcia z podstaw baletu,co jednak nie zdarzało się często. Usiadłyśmy w idealnym półkolu a Esmetia zajęła miejsce stojące naprzeciw nas.
-Witam! - powiedziała swoim oficjalnym tonem. -Mam nadzieję, że odpoczęłyście w ciągu lata, oczywiście ćwicząc od czasu do czasu - popatrzyła na nas podejrzliwie, ale skrupulatnie zachowałyśmy pokerowe miny. - bo dzisiaj kończą się wam wakacje i zaczyna nowy sezon. Mam nadzieję, że tym razem uda nam się wygrać i pokażecie wszystkim na co naprawdę was stać. - zmierzyła nas prawie złowrogim wzrokiem i kontynuowała swój wywód. - Obierzemy bezpieczny czas na doszlifowanie i dopracowanie wszystkich układów. Na zawody będziemy jeździć co miesiąc, żeby nabrać wprawy przed konkursem krajowym, który na pewno jest dla nas wszystkich najważniejszy. -znów to samo spojrzenie, którego należało się bać bez względu na wszystko. - Mam nadzieję, że wiecie już o zmianie kategorii wiekowych. My będziemy wystawiać głównie tancerki w grupie 13-15. Dyan i Melody startowały będą w kategorii 10-12, ale nie sądzę, że tak często jak starsze dziewczyny. Wszystko zależy tylko od waszego zaangażowania i tego, czego zdołacie się nauczyć w jeden miesiąc. Numer grupowy tradycyjnie wykonujecie wszystkie i to się nie zmienia od X lat, więc nie jest to dla was nowość. - zawiesiła na chwilę głos, prawdopodobnie zastanawiając się co miała jeszcze powiedzieć. -Ach tak... - chyba jej się przypomniało.- Sidney, Elain i Adryn, w tym roku liczę na was najbardziej i mam nadzieje, że w końcu weźmiecie się ostro do pracy i zdobędziecie coś dla tego studia. - Ad popatrzyła na nie ze swoim wyrazem twarzy, jakby chciała powiedzieć właśnie: "A nie mówiłam?". Przewróciłam oczyma jakby ze znudzeniem. - A teraz rozgrzewka i zabieramy się za układ! - Esmetia klasnęła w dłonie aż niektóre młodsze dziewczynki drgnęły.
I chyba tak by się przedstawiał początek tego sezonu. Nie mam pojęcia jak to będzie, ale wiem jedno... Pani Rylee nie da nam żyć. Zapowiada się dłuuugie pół roku. Ale dobrze, dam radę, zdobędę kilka tytułów i udowodnię wszystkim, że dam radę, bo jestem Elain Daly i w końcu będę pierwsza. A reszta... Reszta może być kawałek za mną.
Elain Daly
Napisałam Ci naprawdę bardzo długi komentarz, po czym patrzę i go... nie ma.
OdpowiedzUsuńWięc... piszę drugi raz i może być mniej bogaty w szczegóły niż bym chciała.
Dziękuję bardzo za odwiedziny, a jeszcze bardziej za komentarz. Co do Twojego bloga - bardzo podoba mi się zarówno tematyka (taniec - chociaż sama ani nie tańczę, ani się nie znam to zawsze oglądałam te głupie You can dance i po prostu lubiłam na to patrzeć) jak i główna bohaterka. Pomimo swojej -ciągle - niewinności i dziecinności (tej takiej pozytywnej - kojarzy mi się z taką nastolatką) wydaje się być w miarę dojrzała i - powiedziałabym - nieirytująca. Bardzo chętnie poznam jej dalsze losy.
Nie podoba mi się tylko forma tego... pamiętnika? Pierwsze dwa akapity są takie typowo pamiętnikowe, a tu nagle... dialogi! I ta część dialogowa przebiega zupełnie, jak opowiadanie z narratorem pierwszoosobowym. I bardzo mi się podobała. Bo początek i to przejście... sama nie wiem.
Swoją drogą, mam taką teorię, że kolejny wpis - lub nie wpis - Elain będzie oddalony o kilka lat od tego w 2011 roku... Ciekawa jestem, czy mam rację.
Pozdrawiam Cię ciepło, przepraszam za narzekanie i też proszę o informowanie o nowościach (w SPAMie)!
Nie kryjąc, miałam inną koncepcje na tego bloga, lecz pomysł z kolejnym wpisem oddalonym o kilka lat wydaje się dość kuszący i poważnie się nad tym zastanowię.
UsuńForma pamiętnika... Może nie takiego typowego, ponieważ pierwszy raz pisze coś w tym stylu i jeszcze do końca nie wiem co i jak. Z kolei opowiadanie bez dialogów jest raczej... Nudne! Tak to dobre słowo.
Niemniej jednak bardzo dziękuję za wszelkie uwagi ;D
Wpadłaś do mnie i zostawiłaś komentarz, odwdzięczam się tym samym :) Szczerze to nie czytałam wcześniej blogów o takiej tematyce xD Twój mi się spodobał i myślę, że będę tu zaglądać ^^ Zaciekawił mnie początek, pisane jako pamiętnik... fajny pomysł :) Zauważyłam, że w zakładce bohaterowie, Elain ma 16 lat, więc pewnie niedługo przeniesiemy się w czasie xD Zastanawiam się co tam wymyślisz. Podsumowując ciekawy blog i fajny pomysł na opowiadanie ^^ Czekam na ciąg dalszy...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :D
http://attack-on-kyojin.blogspot.com/
Naprawdę dziwnie zapisałaś to w pamiętniku. No bo nie znam nikogo, kto się tak rozpisuje. :-D Raczej przedstawiasz świat w realnym, logicznym spojrzeniu, nie? To takie szczegóły są ważne, no ale narzekać nie będę. :-) Przynajmniej mam nadzieję, że nie będziesz zapisywała kolejnych rozdziałów w taki sposób.
OdpowiedzUsuńElain wydaje się być pewna siebie, ale trochę martwi mnie jedno. Czy dobrze zrozumiałam? Czy ona nie ma zapału do tańca, a treningi ją stresują czy coś w tym rodzaju? Bo to tak jakby widać, że nie zależy jej na tym — gdyby zależało, to by ćwiczyła w wakacje (a może to była ironia... :-D). Ogólnie trenerka też jest niepoważna — ćwiczyć od czasu do czasu. Hej! Jeżeli chce, żeby jej podopieczne zdobyły jakiś tytuł, to one nie powinny ćwiczyć od czasu do czasu. Poza tym, to same dziewczynki powinny tego chcieć. ^-^ Coś masz chyba jakieś nieprawidłowości w przedstawieniu tego.
Hm. Pewnie, skoro wtedy miała ile, 13 lat?, to w następnym rozdziale już będzie 16. Czyli skok w dal tak jakby. :-D
To czekam na nowy post. :-)
Pozdrówki! ^-^